poniedziałek, 23 czerwca 2014

Podsumowanie kampanii Duck i Streetcom

Nadszedł czas na opisanie wrażeń z testowania produktów Duck. 

Na pierwszy ogień idą Duck Fresh Discs, krążki zapachowe.
Wiedziałam, że od dawna używa ich moja siostra i jest zadowolona, ale sama jakoś nigdy nie wypróbowałam, sama nie wiem czemu. Na szczęście okazja sama się trafiła w postaci owej kampanii. Zazwyczaj sceptycznie podchodzę do faktów, które próbują mi wmówić reklamy, jednak w przypadku tego produktu nie mam się do czego przyczepić. Postanowiłam odnieść się do zalet, które obiecuje nam producent:

- higiena: zgadzam się w 100 procentach, w trakcie aplikacji nie musimy dotykać ani muszli, ani obrzydliwych i niehigienicznych zawieszek do toalet. Po prostu robisz kleksa aplikatorem i po wszystkim

- czystość: rzeczywiście, świetnie czyści muszlę przy każdym spłukaniu, dodatkowo wersja zapachowa Lime, którą testowałam ma naprawdę przyjemny zapach, który roznosi się po całej łazience.

- wygoda: oczywiście, że tak, aplikacja jest bardzo prosta i nikomu nie sprawi trudności.

- niezawodność: potwierdzam, krążki przyklejają się zarówno do mokrej jak i do suchej muszli, do tego trzymają się bardzo dobrze i nie ma takich sytuacji, że cały krążek nam się odkleja i znika. Nawet kiedy już zostaje sama końcówka, nadal trzyma się idealnie. 

- atrakcyjność: krążki wyglądają dosyć schludnie, nie zbierają brudu i bakterii, tak jak tradycyjne zawieszki, nie zostawiają zacieków.

- ekonomiczność: jeden krążek ma nam wystarczyć na 120 spłukać. W jednym opakowaniu mamy sześć krążków, więc powinno wystarczyć na ponad 700 spłukań, powiem Wam, że nie liczyłam, ale mogę potwierdzić, że naprawdę jedno opakowanie wystarczy na kilka ładnych tygodni. To oczywiście zależy też od liczby domowników i częstotliwości spłukiwań, ale naprawdę mogę potwierdzić, że krążki są bardzo wydajne.

- oszczędność: podobno krążki są teraz w nowej niższej cenie. Nie wiem ile kosztowały wcześniej, ale mimo wszystko jest to oszczędność, z racji tego, że produkt jest bardzo wydajny i nie musimy tak często kupować kolejnego. 

Generalnie tytułem zakończenia, jestem zadowolona z tego produktu i od tej chwili jest na stałe w użytku w moim domu. Najzwyczajniej jest to najlepszy tego typu produkt, jaki miałam możliwość testować, więc póki co nie zamierzam kupować nic innego. 

Przechodzimy zatem do drugiego produktu, czyli płyn do toalet Duck Power
Również jestem zadowolona z użytkowania. Płyn ma żelową konsystencję, więc po zalaniu utrzymuje się na muszli, a nie od razu spływa na dół. Mimo zawartości chloru nawet w najmniejszym stopniu nie czuć jego zapachu po użyciu płynu. Naprawdę dobrze czyści, producent zapewnia też, że dezynfekuje i usuwa bakterie. Co prawda tego nie jesteśmy w stanie zobaczyć, ale mam wrażenie, że tak jest naprawdę, ponieważ muszla po użyciu wygląda naprawdę czysto i świeżo. 

Ogólnie muszę powiedzieć, że do obu produktów zastrzeżeń nie posiadam. U mnie świetnie się sprawdzają, dlatego mogę szczerze polecić ten zestaw każdemu :)

niedziela, 15 czerwca 2014

Wolne popołudnie i mus czekoladowy

Dziwnie się czuję, kiedy wracam z pracy w godzinach tak wczesnych jak dzisiaj (po 14) i zazwyczaj nie wiem wtedy, co ze sobą zrobić. Chociaż potencjalne zajęcia i obowiązki krzyczą i wołają z każdego kąta. Ale jakoś ciężko się za nie zabrać. Dlatego dzisiaj postanowiłam, że zrobię coś miłego dla mojego Niemęża, żeby osłodzić mu powrót z pracy. A dla takiego czekoladoholika jak on, świetną niespodzianką będzie mus czekoladowy. Jego dodatkowe zalety to fakt, że szybko i łatwo się go przyrządza oraz niewielkich nakładów finansowych to wymaga.

No to czas na przepis:

- 2 tabliczki gorzkiej czekolady
- 4 jajka
- 3 łyżki cukru
- 4 łyżki wody
- 2 łyżki masła

Czekoladę łamiemy na kawałki. Do niewielkiego garnka wrzucamy czekoladę, masło i wlewamy wodę. Rozpuszczamy ciągle mieszając. Żółtka ucieramy z cukrem i dodajemy do przestudzonej czekolady. Dobrze mieszamy. Białka ubijamy i łączymy z masą czekoladową. Rozlewamy do pucharków i odstawiamy do lodówki na minimum trzy godziny, aby deser stężał.
Jeśli ktoś lubi można dodać odrobinę cukru waniliowego.

Ja tym razem udekorowałam go dodatkowo truskawkami, bo jakoś mi ten zestaw pasował :)

A tak prezentuje się gotowy mus: